czwartek, 22 marca 2012

Miej Ty w głowie olej

Znalazłam olej idealny dla siebie. A wszystko za sprawą ciotki 'miejskiej szamanki', której kilka dni temu opowiadałam o mojej ostatniej fascynacji naturalną pielęgnacją ciała. Ciocia przyszła i przyniosła mi olej Ventrol, twierdząc że go nie używa i żebym sobie lepiej ja go 'wybabrała'. Hmm olej na problemy żołądkowe? No cóż..
Ale nie zrażając się odwracam butelkę żeby zobaczyć skład. Olej lniany i olej rokitnikowy wzbogacony o wielką dawkę witaminy E. Strzał w dziesiątkę! Te składniki dawno miałam na oku na zsk, jednak ciągle zwlekałam z zamówieniem. Jednak jedyne co mi w nim przeszkadza, a co myślę że jednak pomaga przy użyciu doustnym, to olejek miętowy, w połączeniu z olejami pachnie naprawdę jak nie przyjemne lekarstwo.
Za 300 ml produktów cena 25 zł jest naprawdę niewielką ceną, biorąc pod uwagę cenę surowców.
Po wylaniu oleju na dłoń przeraziłam się w pierwszej chwili jego intensywną ciemno żółtą barwą, bałam się że będzie nadawał żółty odcień mojej skórze, nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z olejem rokitnikowym (to on odpowiada za tą barwę). Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły. Olej błyskawicznie wchłania się w skórę, nie pozostawiając lepiej warstwy. Zapach na szczęście też szybko się ulatnia :)
Olej stosuję na noc jako serum w połączeniu z kwasem hialuronowym. Idealnie dobrana para.
Tak czy inaczej moja alergiczna skóra pokochała ventrol od pierwszego użycia i myślę, że przez długi czas się z nim nie rozstanie. Mam nadzieję, że przy dłuższym użyciu rokitnik rozwiąże problemy trądzikowe.

A na koniec taka kocia poza ;)

Na zdjęciu Fisia i Piorun wylegujący się na mojej poduszce. To takie moje papużki nierozłączki, zawsze śpią razem.

4 komentarze: